poniedziałek, 24 czerwca 2013

Sobotni trening z Ewą Chodakowską - mały krok w spełnianiu marzeń.

Witajcie kochani ;) Przychodzę do Was dziś z postem który będzie moją krótką relacją, podzieleniem się moimi odczuciami, emocjami które towarzyszyły mi podczas sobotniego treningu Ewy Chodakowskiej na Polach Mokotowskich w Warszawie. Nie wiem tak naprawdę od czego zacząć, ale postaram się jakoś ubrać w słowa wszystko co siedzi mi w głowie. Zacznijmy może od organizacyjnych rzeczy. Dość duża scena na której była Ewa wraz ze swoimi dziewczynami które prowadziły z nią trening, pomiędzy ludźmi którzy ćwiczyli ustawione były podesty na których również stały dziewczyny i pokazywały dokładne ćwiczenia. Technicznie moim zdaniem wszystko przebiegło jak najbardziej w porządku. Ewę było świetnie słychać, ustawione powyżej sceny ekrany, telebimy jak zwał tak zwał dawały jeszcze większą możliwość zobaczenia tego co dzieje się na scenie nawet jeśli stało się nieco dalej. Kawałek drogi od sceny rozłożone były namioty sponsorów między innymi adiddas i powerade. Ok 11 byłam już na Polach Mokotowskich, razem z dziewczynami robiłyśmy zdjęcia na ściance, podpisałyśmy się i czekałyśmy na główną atrakcję oglądać kolekcję adiddasa, słuchając historii 3 kobiet które przeszły metamorfozę z Ewą, czy słów samej Ewy, które motywowały jeszcze bardziej niż te na płytach, fb itd. Nadeszła godzina 13 Ewa wyszła juz w pełnej gotowości i zaczął się trening. Tego nie da się opisać słowami. Może trening sam w sobie mega trudny nie był, ale dodając do tego straszliwy upał człowiek mógł się nieźle zmęczyć. Ewa chodziła po scenie, motywowała, uśmiechała się i emanowałam z niej tak pozytywna energia, że ja byłam jeszcze bardziej zaskoczona. Ona naprawdę taka jest co więcej, nie ma w tym komercji, sztuczności i czegoś co ludzie ciągle narzucają. Wiadomo przecież że musi zarabiać bo to jej praca, więc takie argumenty wgl do mnie nie przemawiają. Ja czułam się tam fantastycznie. Obok jakieś 4 tysiące osób, osób ktore mimo zmęczenia mimo potu który był widoczny, mimo tak wysokiej temperatury ćwiczyły i to z ogromnym uśmiechem na ustach ! Tam nie można było czuć się źle. Tam nie było żadnej negatywnej myśli, złego nastawienia. Tak nie było kompleksów czy wstydu przed pokazaniem się. Tam wszystkie były dla siebie życzliwe i pełne sympatii co dało się wyczuć na kilometr. Dawno nie znalazłam się w takiej sytuacji, wśród takich ludzi przepełnionych tak pozytywną energią. Po treningu Ewa rozdawała autografy itd ale ja niestety musiałam już iść.
Wydarzenie to pokazało mi, że jeśli się chce to można. Zrobiłam w końcu jakiś krok, wzięłam sprawy w swoje ręcę i mimo wszystko pojechałam tam i spełniłam swoje marzenie. Wydarzenie to zainspirowało mnie,  zmotywowało do dalszego działania i uświadomiło mi jak ważne jest przebywanie wśród takich ludzi i jak ważny jest to czynnik w naszym rozwoju i osiągnięciu spełnienia. Pokazało mi, że są ludzie którzy naprawdę wiedzą co do wdzięczność, życzliwość, wzruszenie i walczą, z pozoru o rzecz tak płytką jak wygląd naszego ciała, a tak naprawdę walczą o siebie, o swoje szczęście, o akceptacje, o zadowolenie z siebie, o lepsze samopoczucie i spokój psychiczny. Walczą o coś znacznie cenniejszego. O pokazanie sobie, że się da. Że można postawić sobie cel i do niego dążyć, nieważne o jakiej płaszczyźnie życia mówimy.

Wiem, że trochę słów napisałam, wiem że miało być krócej, ale zwyczajnie - nie mogłam. Ten dzień niewątpliwie zostanie w mojej głowie, w moim sercu na długo.


1 komentarz: